Od urodzin o. Józefa Andrasza SJ minęło 130 lat. O sądeckich korzeniach kierownika duchowego św. s. Faustyny mówiono w kościele pw. Ducha Świętego.
W świątyni, w której o. Andrasz odprawił swoją pierwszą Mszę św., odbyło się 12 listopada spotkanie poświęcone osobie spowiednika i kierownika duchowego św. s. Faustyny.
Gośćmi spotkania byli Dorota Hedwig z Fundacji Andrasz oraz Jakub Bulzak, historyk.
Fundacja Andrasz została założona w Wielogłowach w 2020 roku. – Nie szukaliśmy patrona naszej fundacji daleko, ponieważ znaleźliśmy go w o. Józefie Andraszu, który urodził się w Wielopolu, miejscowości należącej do parafii Wielogłowy. W naszym kościele otrzymał chrzest, a kiedy został księdzem, to w 1934 roku zainaugurował w parafii Apostolstwo Modlitwy – mówi Dorota Hedwig.
Miejscem działalności fundacji jest budynek parafialny, który jej członkowie nazwali „Andraszówką”. – Odbyły się już warsztaty dla rodziców, planujemy kolejne pod hasłem „Cierpliwość – klucz do serca dziecka”. Chcemy otworzyć warsztaty plastyczne dla dzieci. Dopiero się rozkręcamy, mamy nadzieję, że z czasem nasza oferta będzie coraz bogatsza – dodaje pani Dorota.
Postać o. Andrasza jest również przypominana podczas nabożeństw do Miłosierdzia Bożego, które odbywają się w wielogłowskim kościele w każdy czwarty piątek miesiąca.
Jakub Bulzak przybliżył sądeckie dzieje o. Józefa Andrasza. (ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość)
O związkach o. Andrasza z Sądeczyzną przypomniał historyk Jakub Bulzak. – O. Andrasz urodził się w Wielopolu 16 października 1891 roku. Rodzicami byli Piotr Andrasz, szewc, i Katarzyna z Bednarków. Chrzest o. Andrasza odbył się dwa dni później, 18 października 1891 roku w kościele parafialnym w Wielogłowach. Sakramentu udzielił mu proboszcz ks. Józef Piątek. Rodzina Andraszów mieszkała wówczas w Wielopolu pod numerem 23 – mówił J. Bulzak.
O. Józef miał 8 rodzeństwa. Był najstarszym z dzieci Piotra i Katarzyny. Miał braci Alojzego, Kazimierza, Leona, Ignacego, Alfonsa, oraz siostry Helenę, Mariannę, Józefę Katarzynę. Kazimierz zginął jako żołnierz Legionów. Ignacy zginął pod Lwowem w 1918 roku. Pozostali braci i siostry założyli rodziny.
Andraszowie, którzy przed zamieszkaniem w Wielopolu, byli obywatelami Nowego Sącza, powrócili do miasta w 1900 roku. Józef pierwsze cztery klasy skończył w Szkole Ludowej im. Adama Mickiewicza. Później w 1902 zdał do I Cesarsko-Królewskiego Gimnazjum w Nowym Sączu (dziś im. Jana Długosza). Z zachowanych dokumentów wynika, że był dobrym uczniem. Przez wszystkie lata otrzymywał wysokie noty.
Wśród kolegów z ławy szkolnej o. Andrasza Jakub Bulzak przypomniał Kazimierza Dagnana, legionistę, społecznika, zaangażowanego w Towarzystwo Tatrzańskie, a później w PTTK, współtwórcę Towarzystwa Sztuk Pięknych, autora przewodników, malarza, założyciela galerii obrazów Bolesława Barbackiego. Antoni Stawarz był aktywnym działaczem niepodległościowym w Nowym Sączu. 31 października 1918 roku dowodził akcją wyzwolenia Krakowa z rąk austriackich. Zygmunt Piotrowski był działaczem PPS, współzałożycielem uniwersytetów robotniczych, posłem na Sejm II Rzeczypospolitej, publicystą. Został aresztowany przez NKWD, zamordowany w Kijowie i pochowany w zbiorowej mogile w Bykowni w 1940 roku.
Józef Andrasz ukończył 4 klasy gimnazjum w Nowym Sączu w 1906 roku. W tym samym roku zgłosił się do nowicjatu ojców jezuitów w Starej Wsi. Miał wówczas 15 lat. Po nowicjacie wrócił z powrotem do gimnazjum, najpierw w Starej Wsi, a później w Chyrowie, gdzie zdał egzamin maturalny. Zaraz po maturze wrócił do Nowego Sącza, gdzie rozpoczął studia filozoficzne w ramach zakonnej edukacji.
Święcenia kapłańskie przyjął 19 marca 1937 roku. Swoją prymicję odprawił w kościele Ducha Świętego w Nowym Sączu, gdzie – jak sam mówił – otrzymał dar powołania do kapłaństwa modląc się przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia.
Jakub Bulzak podkreślił, że o. Józef Andrasz jest najbardziej znanym sądeczaninem na świecie. – Jest taki pogląd, że „Dzienniczek” s. Faustyny to najczęściej tłumaczona i wydawana polska książka na świecie. Jeśli więc szukać najbardziej znanego sądeczanina na świecie, to z całą pewnością można go znaleźć w o. Andraszu, którego s. Faustyna wspomina aż 59 razy – mówił historyk.
Źródło: https://tarnow.gosc.pl/doc/7222495.Najslynniejszy-sadeczanin-na-swiecie